Na grzbiet Lubania
Przebieg trasy:
Nowy Sącz - Krościenko (samochodem) - Kopia Górka (niebieska trasa rowerowa i czerwony szlak pieszy) - Marszałek - Jaworzyna - Średni Groń - Lubań - Groń (zielony szlak Pieszy) - Grywałd - Krościenko - Nowy Sącz (samochodem)

Opis trasy:
Połowa lipca, środek lata i niemiłosierny ukrop. Jako, że w mieszkaniu klimy nie dorobiliśmy się, pospiesznie pakujemy podstawowe wyposażenie i ruszamy w las - może będzie trochę chłodniej. Krótka wymiana pomysłów i jedziemy do Krościenka n/D aby stamtąd zaatakować pasmo Lubania. Samochód zostawiamy w Krościenku na dużym i bezpłatnym parkingu przy przystani flisackiej i obieramy kurs za czerwonymi znakami szlaku pieszego biegnącego przez Kopią Górkę, Marszałka, Jaworzynę i Średni Groń na Lubań.

Już na samym początku trasy, wąski asfalt zaczyna ostro piąć się w górę. Niestety nie mamy możliwości zrobienia przysłowiowej rozgrzewki tylko od razu nasze mięśnie dostają łomot "na zimno" dlatego wrzucamy młynek i spokojnie, bez napinki pokonujemy pierwsze kilkaset metrów. Szybko opuszczamy ostatnie zabudowania Krościenka, asfalt zmienia się w drogę gruntową a my zdobywany pierwszy szczyt Kopią Górkę.

Droga, którą prowadzi czerwony szlak pieszy, biegnie częściowo odsłoniętym terenem, co owocuje atrakcyjnymi widokami na okoliczne góry i doliny. W powietrzu roznosi się zapach kwiatów i schnącego w promieniach południowego słońca siana.

Wkrótce mijamy niewielką kapliczkę z cytatem z Pana Tadeusza: "I zaraz mogłem pieszo, do Twych świątyń progu, Iść za wrócone życie podziękować Bogu". Droga prowadzi w las i zwiększa swoje nachylenie. Najbardziej wytrwali próbują walczyć na coraz to bardziej kamienistej nawierzchni jednak szybko się poddają gdy kamienie zaczyna zalewać woda z pobliskich źródełek :-). Kilkadziesiąt metrów pokonujemy "z buta" - z naturą nie wygramy. Po chwili znów jedziemy otwartą łąką po w miarę wygodnej, szerokiej i jakby mniej stromej drodze. Przed nami Marszałek, którego kulminacja znajduje się w zalesionej części szlaku.

Znów wjeżdżamy do lasu by po kilkuset metrach wyjechać na odsłonięty grzbiet pasma Lubania. Teraz możemy podziwiać rozległe panoramy rysujące się zarówno na północy jak i na południu. Ten fragment jest bardzo rekreacyjny, więc delektujemy się otaczającą przyrodą, zbierając siły na kolejny ostrzejszy odcinek.

Atakujemy Jaworzynę. No i po ataku... po raz kolejny przypominamy sobie o wiosennych wiatrach i spustoszeniach jakie dokonały. Nie dość, że robi się stromo, to na dokładkę zaczyna się prawdziwy tor przeszkód na szlaku. Powalone drzewa uniemożliwiają jakąkolwiek jazdę, ba trzeba się nieźle nagimnastykować, aby przebrnąć te zatory z rowerem na ramieniu.

Jak to mówią co nas nie zabije to wzmocni (w naszym przypadku chyba dodatkowo osłabi :-)). Jaworzynę zdobywamy po części na piechotę w stylu iście przełajowym, podobnie zresztą Średni Groń.

Po długich i ciężkich walkach z terenem osiągamy zacną wysokość ponad 1200 m i docieramy na rozstaje szlaków turystycznych.

Ze szczytu Średniego Gronia rozpościera się przepiękna panorama ukazująca pasma Gorców i Beskidu Wyspowego, a widoki te możemy podziwiać z perspektywy lotu ptaka. Trzymając się czerwonego oznakowania kręcimy (teraz lekko w dół!) na Lubań. Tuż przed bazą namiotową znajduje się leśna polana z niekończącą się ilością borówek. Obowiązkowy postój na deser.

Z fioletowymi ryjkami zdobywamy Lubań podziwiając rozległą panoramę zalewu Czorsztyńskiego na tle poszarpanych szczytów Tatr. Chwila przerwy na zebranie sił i posiłek regeneracyjny. Przed nami długi i urozmaicony zjazd do Grywałdu.

Obieramy zielony (i biegnący wraz z nim niebieski) szlak pieszy i zaczynamy ostry downhill. Początkowy fragment jest bardzo stromy, dlatego trzeba uważać. Po kilkudziesięciu metrach docieramy do źródełka, u którego zaopatruje się w wodę baza namiotowa pod Lubaniem. Woda jest wyśmienita i zimna, więc tankujemy nasze bidony i ruszamy w dalszą drogę.

Niebawem nachylenie zmniejsza się, niebieski szlak odchodzi w prawo, na zachód a na drzewach pojawiają się lokalne oznaczenia tras MTB. Trzymając się zielonego szlaku pieszego i biegnących wraz z nim tras rowerowych, kontynuujemy zjazd. Podłoże jest urozmaicone a ścieżka leśna dość szeroka co sprzyja ostrzejszej jeździe i sprawia dużo frajdy.

Kolejne kilometry mijają szybko. Czerpiemy garściami całą śmietankę z ogólnie pojętego kolarstwa górskiego (się rymuje ;-)). Większość zjazdu zielonym szlakiem prowadzi przez las, więc widoków specjalnie nie ma.

Przed wylotem na otwartą przestrzeń czeka nas krótki odcinek o podłożu kamienistym, po którym płynie woda z pobliskich źródełek.

Wkrótce docieramy na otwartą polanę w okolicy Grywałdu, gdzie możemy podziwiać szczyty Tatr w świetle popołudniowego słońca.

Nieco dalej odsłania się przed nami widok na Pieniny. Podziwiając roztaczające się krajobrazy lądujemy w Grywałdzie. Tam łapiemy asfalt, którym zjeżdżamy do drogi nr 969. Na skrzyżowaniu skręcamy w lewo i po kilkunastu minutach docieramy do Krościenka.

Wycieczka krótka, ale owocna w widoki i urozmaicone zjazdy. Gdyby nie powalone drzewa przy podjeździe na Lubań to trasę można by zaliczyć do niezbyt trudnych, co nie znaczy spacerowych!
Pobierz trasę wycieczki w formie śladu GPS:
dla Google Map i Kamap format *.kml
dla Garmin format *.gpx
Najedź myszką na wykres wysokości terenu (profil trasy) i przesuwaj wskaźnik od lewej strony wykresu do prawej a zobaczysz, w którym punkcie podróży będzie z górki a w którym pod górkę.